piątek, 29 marca 2013

02. Przebudzenie



Przebudziłam się w białym pomieszczeniu. Za ścianą ktoś rozmawiał.
- Podałaś jej jakieś leki? – spytał ktoś męskim głosem.
- Tak. Verbenitum jak na razie. – odpowiedział drugi rozmówca.
Tyle tylko zdążyłam usłyszeć. Po chwili zmorzył mnie sen. Obudziłam się po kilkunastu minutach. Poczułam przerażający ból z tyłu czaszki. Ktoś wszedł do pokoju. Był to chłopak, wysoki brunet z prawie kobaltowymi oczami. Wydawało mi się, że gdzieś już te oczy widziałam. Tak samo niezwykłe, jak i zarazem przerażające. Sprawiły, że przeszły mnie dreszcze.
- O! Obudziłaś się, to świetnie! – powiedział radosnym głosem – zaraz zawołam Catrin. Wyszedł, lecz po kilku minutach wrócił. Za nim szła dziewczyna. Miała włosy koloru blond, mogłoby się wydawać, że jej oczy nie miały jednolitej barwy. Mieniły się różnymi odcieniami złota. Była szczupłą dziewczyną, usta miała duże w barwie rubinu. Zaczęła mówić do mnie spokojnym głosem.
- Wszystko tobie wyjaśnimy. Na razie jednak musisz dużo odpoczywać. Nie zadawaj pytań, będzie na to czas. Teraz to wypij – podała mi napój.
Pachniał okropnie, ale wypiłam go. Nie był lepszy w smaku. Po paru sekundach zasnęłam. Obudził mnie krzyk. Próbowałam wstać by zobaczyć co się dzieje. Poczułam silny ból głowy i mdłości, nie poddawałam się. Wstałam. Chwiejnym krokiem poszłam  w kierunki drzwi. Otworzyłam je. Wychodziły na długi, równie biały korytarz.  Podążałam za krzykiem. Dochodził z końca korytarza. Szłam po omacku nie zważając na nic. Zatrzymałam się nagle przed drzwiami zza których wydobywał się krzyk. Pociągnęłam za klamkę, nic się nie stało. Spróbowałam drugi raz, drzwi zaiskrzyły się i zahuczały, pociągnęłam za klamkę. Tym razem bez trudu otworzyłam je i weszłam do środka. Był to identyczny pokój jak mój. Wszystko wokół było białe. Wielkie okna zasłonięte były równie białymi zasłonami. Na łóżku ktoś leżał, była  to dziewczyna. Wydawało mi się, że gdzieś w przeszłości już ją widziałam. Poczułam fale bólu pochodzącego z czaszki i pleców. Zobaczyłam tylko, że ktoś za mną wbiega do pokoju. Zakręciło mi się w głowie. Ktoś wbił mi igłę w kręgosłup. Upadłam.  Potem była już tylko ciemność.

***
 - Musimy im o wszystkim powiedzieć – powiedziałem po długim namyśle – Lauren widziała Jess.
 - Wiem o tym Charles – odpowiedziała spokojnie – na lekach uspokajających długo nie pociągnie.
W jej głosie było coś przyciągającego, miała melodyjną, a zarazem stanowczą mowę.
Do pokoju wszedł Zack, a za nim Marck.
 - Lauren nie odzyskała przytomności – próbował opanować gniew – co jej do cholery podaliście?! Dwa dni już leży nieprzytomna!


Lauren Wood

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz